Najpowszechniejszymi gatunkami w Polsce są pchły kocie, psie oraz ludzkie. Nie oznacza to jednak, że kocia pchła będzie wierna swojemu gatunkowi żywicieli, jeżeli „pod ręką” znajdzie się inny osobnik godny zainteresowania. Paradoksalnie to właśnie psy najczęściej muszą zmagać się z pchłami, które przypisuje się kotom, a pchła psia może z równie wielkim entuzjazmem żywić się krwią ludzką, a także krwią małych gryzoni. To właśnie one są w grupie największego ryzyka ze względu na małe gabaryty. Długotrwałe pasożytowanie pcheł może doprowadzić do anemii gryzonia, a w najgorszym wypadku – do śmierci. Niezależnie od gatunku,
pogryzienie przez pchły
jest w każdym przypadku doświadczeniem nieprzyjemnym. Ukłucia swędzą i bolą, a przynoszące ulgę drapanie może jedynie pogorszyć sytuację, doprowadzając do stanu zapalnego. Człowiek pogryziony przez pchły powinien skonsultować się z lekarzem. Miejsca pogryzione powinny być przemywane letnią wodą, a następnie smarowane przeciwświądową maścią.
Nieproszony gość
Należy również wziąć pod uwagę czarny scenariusz, który pozwala założyć, że skoro zostaliśmy ukąszeni, to być może przenieśliśmy pchły do naszego domu. Wbrew pozorom, taka sytuacja może zdarzyć się każdemu, niezależnie od tego, czy posiadamy zwierzaka czy nie. Pchłę można zaprosić w swoje skromne progi zupełnie bezwiednie i niestety dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa batalia. Niemile widziany gość znajdzie sobie ciepły kącik w bezpiecznej szczelinie, a tam złoży jaja, które bardzo szybko przeobrażą się w dorosłe osobniki.